Jak idee z nauki przenosi się do biznesu. Wywiad z dr. inż. Piotrem Szewczykiem
Jakie oczekiwania wobec absolwentów ma rynek pracy oraz co można doradzić młodym ludziom, którzy stoją przed wyborem ścieżki zawodowej? Na te i inne pytania odpowiada dr inż. Piotr Szewczyk, Prezes Zarządu APS Energia S.A. oraz Członek pierwszej Rady Uczelni Politechniki Warszawskiej.
APS Energię S.A. założył Pan z kolegami z uczelni, pracując nad doktoratem na Politechnice Warszawskiej. Jak idee z nauki przenosi się do biznesu?
Podczas ostatniego roku studiów miałem okazję wyjechać do ISEA RWTH Aachen w ramach stypendium DAAD. Zauważyłem wtedy, że na zachodnich uczelniach technicznych przede wszystkim prowadzi się badania aplikacyjne. Na Politechnice Warszawskiej przez wiele lat pracował prof. dr hab. inż. Antoni Dmowski, z którym wspólnie z kolegami założyłem firmę APS Energia. Zarówno działania Profesora, jak i nauki, które od niego otrzymaliśmy były inspiracją do tego, by zajmować się techniką i rozwojem idei z nią związanych. Na uczelni otrzymaliśmy wystarczająco szeroką wiedzę zarówno z energoelektroniki, jak i z dziedziny plazmy niskotemperaturowej wykorzystywanej w technologii PVD, aby te technologie skomercjalizować i przenieść w życie. I tak w 1995 roku powstała firma APS Energia.
Co mógłby doradzić Pan młodym ludziom, którzy stoją przed wyborem ścieżki zawodowej i wahają się pomiędzy biznesem, a nauką?
Zarówno jedna, jak i druga droga jest dobra. Najważniejsze, żeby młodzi ludzie mieli marzenia. Marzenia kosmiczne, które na pierwszy rzut oka wydają się nie do przekroczenia. I my takie marzenia mieliśmy. Absurdalne, niemożliwe, na dużą skalę. Wtedy, nawet gdy zrealizuje się 50, czy 60 proc. tych marzeń to osiągnie się sukces. Trzeba również mieć przeświadczenie, że się uda. Wierzyć w siebie, mieć nadzieję, ale też podstawy. Te podstawy, czyli wiedzę daje Politechnika Warszawska, a my zostaliśmy naprawdę dobrze wykształceni.
Już w latach 1992-1993 nie mieliśmy się czego wstydzić. Teraz jest sytuacja odwrotna. Studenci chcą pracować w Polsce i nie chcą wyjeżdżać, a mają okazję studiować nawet w Massachusetts Institute of Technology (MIT). Dziwi mnie bardzo, że późniejsi studenci profesora Antoniego Dmowskiego nie korzystali w pełni z tej możliwości. Chcieli być bliżej domu, rodziny, choć oczywiście nie wszyscy. Polacy pracują przecież na całym świecie - w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech, czy w Holandii.
Rady Uczelni to rozwiązania, które debiutują na polskich uczelniach. Dlaczego zdecydował się Pan na pracę w tym gremium?
Około osiemdziesiąt procent pracujących w naszej firmie inżynierów ukończyło Politechnikę Warszawską. Z jednej strony, chcę uczelni pomóc, gdyż jest mi bliska, a z drugiej chciałbym mieć wpływ na sposób kształcenia przyszłych inżynierów. Potrafię wskazać kierunki i obszary kształcenia, aby łatwiej im było wejść na rynek pracy.
Na posiedzeniach Rady Uczelni zderzają się różne idee, pomysły. W ramach dyskusji siedmiu doświadczonych osób, wspólnie z Rektorem i innymi zaproszonymi gośćmi rozmawiamy, co zrobić żeby ten potężny organizm funkcjonował jeszcze lepiej.
Politechnika Warszawska znalazła się w gronie laureatów konkursu „Inicjatywa doskonałości - uczelnia badawcza” Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. To ogromne wyróżnienie, ale jednocześnie zobowiązanie m.in. do konkurowania z najlepszymi ośrodkami akademickimi na świecie. Jak wsparcie Rady Uczelni może pomóc w tym zadaniu?
Zawsze byłem zwolennikiem tego, aby studenci wykonywali prace aplikacyjne, ponieważ one same będą się bronić. By jednak wykonywać prace aplikacyjne, uczelnia musi współpracować z przemysłem, czyli z tym światem dla którego kształcony jest właśnie inżynier.
Z mojego punktu widzenia, z punktu widzenia Rady, celem jest zabezpieczenie współpracy uczelni z przemysłem i zdobycie środków. Idea uczelni badawczej nie powiedzie się bez tego. To jest też kwestia organizacji, nadążania za nowymi ideami w mojej dziedzinie - elektromobilności, energetyki odnawialnej. Tutaj mam pewne doświadczenia, chętnie się nimi podzielę. Tak samo, jak kontaktami w dziedzinie technicznej, ale również z funduszami, czy bankami. Rada ma funkcję wykonywania pewnych operacji kontrolnych, badania stanu spraw, słuchania audytorów, wyciągania wniosków, pomagania, udzielania rad i wspierania.
Jakie oczekiwania w stosunku do absolwentów kierunków technicznych ma obecnie rynek pracy? Umiejętności brane pod uwagę przy rekrutacji do APS Energia S.A. to przede wszystkim…?
Abstrakcyjne podejście do tematów, często do życia, szczególnie w przypadku absolwentów, którzy mają pracować w dziale R&D (Badań i Rozwoju). Jest to awangarda inżynierii. By przygotować ich do pracy w tym dziale potrzebujemy około trzech lat, co jest bardzo kosztowne. Inżynierowie, którzy nie chcą w nim pracować, mogą być świetnymi sprzedawcami, mogą przygotowywać dokumentację, projektować, czy wdrażać produkty, które produkuje dział R&D. Taki człowiek musi mieć świetne podstawy techniczne. Uczelnia musi za tym nadążać.
Zawsze była rozbieżność pomiędzy potrzebami rynku, a tym co znajduje się w programie kształcenia. Inżynierowie muszą znać również języki. O ile język angielski, czy niemiecki są bardzo popularne, to należy pamiętać o drugim potężnym sąsiedzie Polski - Rosji. Dla nas jest to najważniejszy rynek eksportowy. Po ponad dziesięciu latach lektoratu wewnątrz firmy, około 60 osób mówi w języku rosyjskim bardzo dobrze. Politechnika Warszawska daje możliwość wyjazdów i kontaktów ze studentami w ramach różnych programów, czy stypendiów. Z własnego doświadczenia wiem, że najlepiej jest jak student wyjeżdża sam i musi posługiwać się wyłącznie obcym językiem. Na uczelni miałem lektorat z języka niemieckiego i rosyjskiego. Narzekaliśmy wtedy na język rosyjski, ponieważ mieliśmy srogich nauczycieli. Mimo, że Politechnika Warszawska jest uczelnią techniczną, poziom kształcenia języka rosyjskiego był wybitny. Dziś muszę przyznać - chwała jej za to.
Rozmawiała: Marta Wereska
Zdjęcie: dr inż. Piotr Szewczyk, Prezes Zarządu APS Energia S.A.