Badania powinny mieć potencjał wdrożeniowy

Ostrzegałbym przed tym, żeby w naukach technicznych uciekać się do zbyt wyrafinowanych teoretycznych analiz. A jeśli już się to robi, żeby widzieć ich sens, czyli możliwość aplikacji - mówi prof. Roman Barlik, laureat 44. Medalu PW. 

Prof. Roman Barlik 6 marca 2018 roku, podczas uroczystości wręczenia promocji doktorskich i habilitacyjnych, otrzymał 44. Medal Politechniki Warszawskiej. Profesor został uhonorowany za „wniesienie nowych wartości w rozwój krajowej i światowej energoelektroniki oraz za działania na rzecz polskiej społeczności naukowej”.

Czy Pan Profesor pamięta swój pierwszy dzień pracy w Politechnice Warszawskiej?

Oczywiście! Z pełnym przejęciem przyszedłem do pracy w garniturze, ale przydzielili mnie do laboratorium. I potem przez cały dzień, na kolanach, w tym garniturze podłączałem kable. (śmiech)

Które momenty z tamtego okresu najbardziej zapadły Panu Profesorowi w pamięć?

Przede wszystkim głębokie rozmowy merytoryczne z moim promotorem doktoratu prof. Henrykiem Tunią, dotyczące nieraz bardzo skomplikowanych szczegółów technicznych. Profesor Tunia miał niezwykłą umiejętność fascynacji innych swoją pasją, czyli energoelektroniką. W latach 70. to była nowoczesna gałąź elektrotechniki. Profesor Henryk Tunia potrafił zarówno z dużą umiejętnością kreować pracę zespołową, jak i motywować do pracy naukowej. Rozmowy te stanowiły inspirację i zachętę do działania, pogłębiania wiedzy, a przede wszystkim do bycia dociekliwym.

Początek kariery zawodowej Pana Profesora przypadł na czas trzeciej rewolucji przemysłowej. Jakiego typu wyzwania czekały na młodych naukowców, rozpoczynających pracę w energoelektronice?

Próbowaliśmy dogonić zachodnie gospodarki. Narodziła się wówczas współpraca z Uniwersytetem w Akwizgranie, która trwa do dziś, współpracowaliśmy też z uczelniami w Berlinie i w Kolonii. Staraliśmy się zachęcać nasz przemysł, żeby stosował rozwiązania funkcjonujące na Zachodzie. Byłem wówczas w zespole dr. Mieczysława Nowaka, który miał umiejętność łączenia pracy naukowej z wdrożeniami, czyli przekuwania pracy naukowej w rzeczywistość. Zautomatyzowaliśmy m. in. napędy elektryczne w tzw. przędzalniach włókien sztucznych w Zakładach „Stilon” w Gorzowie Wielkopolskim. To było duże osiągnięcie wdrożeniowe.

Za to osiągnięcie Pan Profesor otrzymał nagrodę Ministerstwa Przemysłu Maszynowego, a potem także nagrodę Ministra Edukacji Narodowej. A czym był „Nobel dla Polaka”?

Prowadzono wówczas telewizyjną audycję poświęconą działaniom promującym badania naukowe. Projekty finansowane przez Komitet Badań Naukowych, które uzyskały najwyższą punktację przy rozpatrywaniu wniosków, brały udział w konkursie „Nobel dla Polaka”. Pamiętam, że występowało wówczas kilkanaście zespołów. Głosowali widzowie. Zwyciężyła nasza propozycja, jako podejście aplikacyjne, nakierowane wyraźnie na użyteczność. Doceniono fakt, że to co robią naukowcy może się ludziom do czegoś przydać.

Były jakieś trudne momenty?

Jest w pewnym momencie wahanie u młodego naukowca: na ile część teoretyczna, filozoficzna powinna przeważać. Ostrzegałbym przed tym, żeby w naukach technicznych uciekać się do zbyt wyrafinowanych teoretycznych analiz. A jeśli już się to robi, żeby widzieć ich sens, czyli możliwość aplikacji. Ja miałem tendencje do rozważań teoretycznych, bo zaczynałem pracę u dwóch wybitnych teoretyków - prof. Tadeusza Kaczorka i prof. Henryka Tuni. W pierwszych dwóch latach przeżywałem ogromne rozterki. Ostatecznie, za radą moich starszych kolegów, wybrałem aplikacje.

Pozostając w temacie aplikacji, jakie projekty obecnie prowadzone są w Zakładzie Elektroniki Przemysłowej Politechniki Warszawskiej?

W latach 2007-2010 działał pierwszy ogólnopolski program zamawiany, kierowany przez prof. Jana Szmidta, który wtedy jeszcze nie był Rektorem. W pierwszej dekadzie XXI zasadniczym materiałem półprzewodnikowym, który wykorzystujemy do budowy łączników energoelektronicznych był krzem, pozyskiwany m. in. metodą Czochralskiego. Około dziesięć lat temu zaczęto rozwijać również technologię węglikowo-krzemową (SIC). Wyniki tego projektu, nad którym pracowałem z prof. Janem Szmidtem, wykazały, że węglik krzemu ma właściwości lepsze od krzemu. Półprzewodnikowe łączniki z zastosowaniem węglika krzemu są przydatne do budowy wysokosprawnych, generujących mniejsze straty mocy, urządzeń. Udało nam się zainteresować tym tematem kilka firm, m. in. MEDCOM, APS, Twerd. Za współpracę z firmą Twerd zespół moich młodszych kolegów otrzymał nawet niedawno nagrodę Prezesa Rady Ministrów.

W tej chwili angażujemy się też w projekty związane z ekomobilnością. Jesteśmy na etapie oceny naszego wniosku przez NCBiR dotyczącego stacji szybkiego uniwersalnego ładowania pojazdów przy wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii.

Budujące jest to, że tak jak prof. Henrykowi Tuni czy prof. Marianowi Kaźmierkowskiemu udało nam się zainteresować naszą działalnością młodszych kolegów.

Na co stara się Pan Profesor uczulić młodych naukowców?

Pełniąc funkcję Przewodniczącego ds. Sekcji Nauk Technicznych Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów mam pełny obraz tego, co się dzieje w szkolnictwie polskim w zakresie nauk technicznych. Niepokojące zjawisko to pogoń za sztucznym zwiększaniem swojego dorobku naukowego, dorobku publikacyjnego, wynikająca głównie z kryteriów, które sami stworzyliśmy. Pogoń za punktacją.

Tak zwana „punktoza”.

Nie wolno tego robić za wszelką cenę. Dobry obyczaj w nauce - to sformułowanie w zasadzie zamyka temat. Kodeksy etyki warto propagować już na pierwszym roku studiów. I mówię to też jako Przewodniczący Komisji Etyki na naszej Uczelni.

Jeśli chodzi o czwartą rewolucję przemysłową, to jest Pan Profesor sceptykiem czy raczej optymistą?

Rozwój nowych technologii pozwala nam nie tylko na zaoszczędzenie czasu, ale również na optymalizację zużycia energii. Niebawem to właśnie energia będzie stanowiła główny punkt zainteresowania naszej cywilizacji. Za dwieście, trzysta lat będzie problem z naturalnym bogactwem Ziemi.

Nie obawia się Pan Profesor zagrożeń, na przykład związanych z rozwojem sztucznej inteligencji?

Dla pokolenia, które teraz wychowujemy to wszystko będzie naturalne. Powstaje inny człowiek, inny stopień rozwoju społeczeństwa, nie wolno nam tego hamować. Oni sobie z tym poradzą.

Rozmawiała: Karolina Apiecionek

Powiązany materiał:

Promocje doktorskie i habilitacyjne marzec 2018

Zdjęcia: Biuletyn PW