Mecz PlusLigi pomiędzy AZS Politechniką Warszawską i PGE Skrą Bełchatów był świętem siatkówki - w dosłownym tych słów znaczeniu. Hala Torwaru pękała w szwach, zawodnicy postarali się o emocje, a organizatorzy zapewnili kibicom wiele atrakcji.
Miłośnicy siatkówki w największej warszawskiej hali nie mogli się nudzić. Jeszcze przed wejściem na trybuny mieli okazję zapoznać się z działalnością kół naukowych Politechniki Warszawskiej, które zaprezentowały się w związku z obchodami 100-lecia Odnowienia Tradycji największej polskiej uczelni technicznej. Później zaś zasiedli na swoich miejscach i przecierali oczy ze zdumienia. AZS Politechnika Warszawska przygotowała bowiem wyjątkową prezentację zespołów, połączoną ze spektaklem świateł. „Coś fantastycznego”, „oprawa jak na finale mistrzostw świata” - dało się słyszeć głosy, przebijające się przez gromkie brawa, jakimi witano wszystkich siatkarzy. Ci na boisko wychodzili w towarzystwie dziecięcej eskorty, którą stanowili młodzi uczniowie jednej z podwarszawskich szkół podstawowych.
Oprawa zrobiła wrażenie nie tylko na kibicach, ale i na zawodnikach oraz szkoleniowcach. – Otoczka meczu przygotowana przez nasz klub była genialna – zachwycał się Konrad Cop, drugi trener Politechniki. – Takie przywitanie było dla nas niesamowitym przeżyciem. Kiedy wychodziliśmy na boisko, a z głośników leciał „Marsz wilków” zespołu TSA, po plecach przeszły nam ciarki. Czuliśmy się jak gladiatorzy kroczący do walki na arenie – zrelacjonował. – Pomysł prezentacji był świetny. Wychodząc z tunelu, czułem przyjemny dreszczyk emocji i odrobinę stresu – zdradził Michał Filip, atakujący Politechniki. – Oprawa była rewelacyjna – podzielił zdanie kolegów z drużyny środkowy Mateusz Sacharewicz. – Okazała się idealną przystawką do dania głównego, jakim był nasz mecz z mistrzem Polski – uśmiechnął się.
Trener Konrad Cop, Michał Filip i Mateusz Sacharewicz zgodnie przyznali, że czuli tremę. – Na stres najlepszy jest zgrywus Kuba Bednaruk, który wymyślił, że on i ja wyskoczymy z tunelu niczym przedszkolaki trzymające się za rączki. Siatkarze przecież wyszli na prezentację w eskorcie dzieci – wyjaśnił Cop. – Trener Bednaruk, jak napisał na Twitterze, miał wrażenie, jakby spełniało się moje marzenie. Spełniło. Kolejne – stwierdził. – Dopiero w połowie pierwszego seta byłem w stanie opanować nerwy i ostudzić emocje (a były one ogromne) – zabrał głos Aleksander Śliwka, przyjmujący AZS Politechniki Warszawskiej. – Ten mecz, jego otoczkę i atmosferę zapamiętam do końca życia – podsumował.
Mateusz Sacharewicz zwrócił uwagę, że AZS Politechnika Warszawska dała przykład innym klubom PlusLigi. – Prezentacja to pewna innowacja w świecie ligowej siatkówki. Osobiście nigdy takiej na siatkarskich arenach nie widziałem. Byłem mile zaskoczony – powiedział środkowy Inżynierów. – Chciałbym też docenić kibiców. Gra przy wypełnionej po brzegi hali i przy takim dopingu to dla nas prawdziwa przyjemność – pokiwał głową z uznaniem. Takiego samego zdania był Michał Filip. – Pierwszy raz grałem przy takiej publiczności i bardzo mi się podobało – zapewnił.
Przed meczem kibicom zaprezentowano także Żabcię Polcię. Maskotka AZS Politechniki Warszawskiej została reaktywowana i będzie zabawiać publiczność na rozgrywanych w stolicy meczach PlusLigi. Podczas spotkania Inżynierów z PGE Skrą Bełchatów wspierał ją Orzeł. Maskotka reprezentacji Polski jest nie mniej popularna niż siatkarze, w czasie przerw ustawiała się więc do niej długa kolejka. Zdjęcie z Orłem będzie świetną okładką do albumu z siatkarskiego hitu.
Podobny materiał:
Mistrz Polski lepszy na Torwarze
Źródło: AZS PW
Zdjęcia: Tomasz Adamaszek