Rozmowa z Urszulą Olasek (Las), kierownikiem biblioteki na Wydziale Transportu PW, która jako pierwsza polska fotografka została laureatką prestiżowej nagrody JJA Jazz Awards w kategorii Photo of the Year 2022 w Nowym Jorku.
Serdecznie gratuluję otrzymania nagrody JJA Jazz Awards, w kategorii Photo of the Year 2022. Kogo przedstawia zwycięskie zdjęcie i gdzie zostało zrobione?
Dziękuję za gratulacje. Podobnie jak zdecydowana większość moich fotografii, ta również jest czarno-biała. Przedstawia amerykańską saksofonistkę, Lakecię Banjamin, podczas koncertu na Festiwalu Jazz Jamboree w Warszawie. Myślę, że siłą tej fotografii jest światło, bliski kadr skupiony na twarzy, zapisany ruch i emocje artystki.
Jak długo zajmuje się Pani fotografią jazzową?
Fotografią jazzową, zajmuję się ok. 5 lat, wcześniej również fotografowałam, ale zdecydowanie rzadziej koncerty. Te 5 lat to bardzo intensywny i pracowity okres. Fotografując koncerty odkryłam w fotografii coś zupełnie innego, nowego dla mnie i wielu rzeczy musiałam się nauczyć od początku. Koncerty rządzą się własnymi prawami. Pracuje się tam z trudnym, wciąż zmieniającym światłem. Muzycy są cały czas w ruchu. Pod sceną czy w fosie jest niewiele miejsca, czasami trzeba fotografować na kolanach, często mamy ograniczany czas i możemy fotografować np. tylko jeden utwór, albo 5 czy nawet 3 minuty. Te wszystkie trudności i wiele jeszcze innych, powodują, że nie jest to takie proste, jakby się mogło wydawać i albo się to pokocha, albo wróci do wygodnego krzesła widza. W moim przypadku błyskawicznie stało się to pasją i sposobem na moje życie.
Pani prace pokazywane były na wielu krajowych i międzynarodowych wystawach, które z nich szczególnie zapisały się w pamięci?
Moje prace prezentowane były głównie na zbiorowych wystawach pokonkursowych. Obecnie przygotowuję indywidualną już wystawę fotografii jazzowych, chciałabym ją pokazać w wielu miejscach, taki jest zamysł. Jestem w trakcie ustalania kolejnych miejsc jej ekspozycji, kto wie, może uda się ją również pokazać na Politechnice Warszawskiej. Wystawa i jej pierwsza odsłona, a właściwie tylko jej fragmentu, bo dziesięciu prac, odbędzie się we wrześniu, w Vertigo, klubie festiwalowym Jazzu nad Odrą we Wrocławiu. Natomiast całość wystawy pierwszy raz zostanie pokazana w październiku w Pałacu w Chrzęsnem pod Warszawą, gdzie po wernisażu odbędzie się koncert Leszka Żądło. Później, wystawa będzie się przemieszczać do innych miejsc.
Pani mistrzem był Marek Karewicz, czego Panią nauczył?
Marek Karewicz był najlepszym polskim fotografikiem jazzowym, prekursorem fotografii muzycznej, twórcą ok 1500 okładek płyt, wiele z nich to kultowe już fotografie, które zna każdy. Pracował na materiałach światłoczułych, sam je w swojej pracowni wywoływał i różnymi, znanymi sobie tylko środkami, osiągał niesamowite efekty tych zdjęć, które teraz robimy w programie do obróbki. Przede wszystkim jednak był On wspaniałym portrecistą. Właśnie to, jest najcenniejsze w fotografii muzycznej - portretowanie muzyków, ich emocji, wręcz muzyki samej w sobie. Fotografie Marka Karewicza wciąż mają wielu miłośników, a pamięć o Nim została pięknie uczczona poprzez powołanie konkursu fotografii jazzowej Jego imienia właśnie. Dla mnie osobiście ta historia jest niesamowita, bo w Marka pracowni, pod Jego okiem, wywoływałam swoje prace. Marek udzielał mi porad jak kadrować i tego co jest ważne w fotografii, a potem, wygrywając ten konkurs, odebrałam statuetkę Jego imienia. To najcenniejsza dla mnie nagroda.
Co sprawia największą przyjemność w fotografii jazzowej?
Już sama obecność na koncercie, jest ogromną przyjemnością. A móc fotografować to przywilej i wyróżnienie, bo na większości koncertów, trzeba posiadać akredytację fotograficzną. Potem pozostaje już tylko podglądanie muzyków obiektywem na scenie, czekanie na emocje, na światło, na kadr. Uchwycenie tego wszystkiego i zamknięcie w jednym obrazie, to jest to, na co my fotografowie, czekamy.
Rady dla początkujących fotografów jazzowych…
Pracować, pracować, pracować. Szukać swojej drogi, nie naśladować, być cierpliwym i pokornym. Myślę, że to wymaga naprawdę dużo pracy i czasu. Nie ma co liczyć, że zrobienie serii zdjęć przyniesie dobry rezultat, może się udać, raz czy dwa, ale nie chodzi o to, by zrobić dużo, tylko żeby zrobić to jedno, właściwe. Należy pamiętać, że trzask migawki aparatu, przeszkadza zarówno muzykom, jak i publiczności, a to koncert jest najważniejszy, nie fotograficy.
Warto zająć się fotografią jazzową?
To zależy. Jeżeli ktoś lubi jazz i fotografię, to fotografia jazzowa może stać się jego pasją. Jeżeli celem jest komercyjny sukces, to lepiej pójść w inne obszary fotografii. To jest bardziej pasja i na to trzeba się nastawić.
Ciężko pogodzić pasję z pracą?
Z pracą nie, koncerty odbywają się wieczorami, więc z pracą da się to świetnie pogodzić, natomiast życie prywatne na tym może ucierpieć. Dużo wieczorów spędzam z aparatem w klubach i salach koncertowych, a noce nad edycją fotografii. Czas ten, jest wtedy tylko dla mnie, co wymaga od bliskich wiele tolerancji, dlatego jestem bardzo wdzięczna moim dzieciom za ogromne wsparcie i zrozumienie.
Jeszcze raz serdecznie gratuluję i dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała: Marta Wereska
Urszula Olasek, pseudonim Las, studiowała w Akademii Fotografii. Uczestniczyła w licznych plenerach i warsztatach fotograficznych, m.in. w ZPAFie, zwieńczonym wystawą Fotografii Alternatywnej. Uczyła się pod okiem mistrza fotografii muzycznej Marka Karewicza. To w jego pracowni rozwijała swoje fotograficzne umiejętności. Jest laureatką najważniejszej nagrody fotografii muzycznej Jazz Awards Photo of the Year (2022) przyznawanej przez Jazz Journalist Association w Nowym Jorku. Otrzymała II miejsce Jazz World Photo (2021), Grand Prix MK Jazz Foto (2020), oraz wiele innych nagród i wyróżnień. Jej prace prezentowane były na wielu zbiorowych wystawach fotografii jazzowej w kraju i za granicą. Jest członkiem Zarządu Fundacji Upowszechniania Fotografii Muzycznej Pix Ensemble.
Otrzymane nagrody: