15-lecie zespołu i Rubinowa Lutnia. To tylko niektóre z wyzwań, jakie podejmuje Dariusz Zimnicki, dyrygent Chóru Akademickiego Politechniki Warszawskiej. Co go motywuje do nieustannego podnoszenia poprzeczki?
Absolwent Konserwatorium Wileńskiego i Akademii Muzycznej w Warszawie, specjalizuje się w dyrygenturze chóralnej. W 2009 r. otrzymał stopień doktora sztuki. W przeszłości związany był m.in. z Warszawską Operą Kameralną. Obecnie prowadzi Chór Akademicki Politechniki Warszawskiej oraz Chór Archikatedry Warszawskiej. Jak wiele udaje mu się osiągnąć w pracy z młodzieżą, niech dowodem będzie Rubinowa Lutnia, którą Chór naszej Uczelni, zdobył na festiwalu Legnica Cantat w maju tego roku.
Zacznijmy jednak od początku. Od 2004 roku prowadzi Pan Chór Akademicki Politechniki Warszawskiej. To już 10 lat. Jak właściwie rozpoczęła się Pańska przygoda z Uczelnią?
Dwa lata po studiach podjąłem pracę jako samodzielny dyrygent Chóru Archikatedry Warszawskiej, a już po 2 miesiącach otrzymałem wiadomość, że również Chór Politechniki Warszawskiej poszukuje osoby na to stanowisko. Zaproponowano mi zatem udział w konkursie. Wygrałem go i po prostu zabrałem się do pracy.
Ile osób liczy obecnie Chór? Czy możemy to jakoś policzyć?
Tak, oczywiście. Skład jest około 50-osobowy. Wiadomo, że nie na każdym koncercie jest dokładnie taki sam zestaw śpiewaków, choć staramy się, żeby jeden skład koncertował podczas większości występów. Nie mam zwyczaju nikogo dublować czy zmieniać, gdyż uważam że zespół jest mocny wtedy, gdy każdy chórzysta ma w nim podobny udział. Czasami ogranicza nas sala. Wtedy skład bywa mniejszy i liczy 25-30 osób, ale na najbardziej reprezentacyjne występy jeździmy dużą, czterdziestoosobową grupą.
Nie da się nie zauważyć, że jest to grupa międzynarodowa.
To prawda. W zespole jest świetny chórzysta z Zimbabwe, bardzo zaangażowany we wszystko co robi. Ashline doświadczenie chóralne zdobywał najpierw w swoim kraju, a gdy już do nas dołączył, wspierał Chór w zakresie interpretacji utworów pochodzących z jego obszaru kulturowego. Czuwał nad tym, aby wszystkie gesty były zgrane z muzyką i całość wyglądała naprawdę stylowo.
Czy są jakieś ograniczenia wiekowe względem możliwości dołączenia do zespołu? Jakie są kryteria przyjęcia?
Nie stawiamy żadnych ograniczeń wiekowych, choć da się zauważyć, iż jesteśmy dość młodym zespołem. Za rok będziemy obchodzić 15-lecie. Zastanawiamy się co prawda, czy nie wyznaczyć limitów, ale póki co nie ma aż tak dojrzałych ludzi w zespole, aby to ograniczać. Najchętniej inwestujemy w młodych: 19-20 lat, maksymalnie do 25. Natomiast co do kryteriów przyjęcia, to bardzo starannie przyglądamy się kandydatom i tych najlepiej rokujących staramy się od razu wyłowić podczas prób. Podczas nich przekonujemy się, kto naprawdę jest najlepszy. W ciągu roku przyjmujemy od pięciu do dziesięciu osób, to zależy jakie akurat mamy zapotrzebowanie. Zazwyczaj wymienia się około 10 procent składu. Niemniej zawsze staramy się, aby jego trzon stanowili studenci.
Koniecznie Politechniki Warszawskiej?
Niekoniecznie, ale najchętniej.
Jaka była największa sala, w której Chór miał okazję występować?
Śpiewaliśmy niewątpliwie we wszystkich dużych salach koncertowych w Polsce. Największą sceną był Teatr Wielki, ale śpiewaliśmy również w Sali Kongresowej, Filharmonii Narodowej, czy w Studiu Koncertowym S1.
A wyjazdy zagraniczne?
Odwiedziliśmy już kilkanaście krajów, póki co tylko europejskich, choć chcielibyśmy wyruszyć gdzieś dalej.
Czy są już jakieś plany na 15-lecie?
Tak, ale to wszystko zależy od funduszy jakimi będziemy dysponować. Marzy nam się dalszy wyjazd z koncertem muzyki oratoryjnej, choć niemniej ważne są konkursy, w których uczestniczymy. Jak wiadomo, z kolejnymi sukcesami apetyt na zwycięstwo rośnie.
No właśnie. Chór Akademicki Politechniki Warszawskiej otrzymał 24 maja bieżącego roku Rubinową Lutnię. Już po raz drugi nagroda ta przypadła naszemu zespołowi. Ile razy na przestrzeni lat Chór brał udział w tym konkursie?
Dwa razy. I to dwa razy skutecznie!
Czy końcowy efekt jest wynikiem ciężkiej pracy, czy może po prostu konkurencja była słaba?
W tym roku, już na samym początku, Dyrektor Organizacyjny podkreślił, iż dużym wyróżnieniem jest sam udział w Konkursie. Do rywalizacji stanęło wiele świetnych zespołów m.in. laureaci poprzednich Lutni oraz Chór Akademicki z Wrocławia, który dosłownie deptał nam po piętach. Mimo wszystko udało się wygrać. Dlatego też tym bardziej jesteśmy dumni z tego sukcesu.
I wierzycie, że jeśli po raz trzeci Lutnia trafi w Wasze ręce, to już jej nie wypuścicie?
Wtedy już nikt nam jej nie zabierze. Regulamin konkursu stanowi, że po trzecim zwycięstwie Lutnia przechodzi na własność Chóru. Należy tu podkreślić, iż niezwykle trudno to osiągnąć. W 45-letniej historii konkursu dokonały tego zaledwie trzy zespoły.
Słyszałam, że w Politechnice Warszawskiej została przeprowadzona analiza chemiczna Lutni?
Dokonali tego nasi studenci z Wydziału Chemicznego. Analiza trofeum stanowi teraz powód do dumy organizatorów Festiwalu, na których ten fakt zrobił duże wrażenie.
Co jest zatem głównym składnikiem Lutni?
Mosiądz i rubiny. Zachęcam do liczenia kamieni na jej listkach.
Kiedy najbliższy występ w murach Politechniki Warszawskiej?
Zapewne na jesieni, już w nowym roku akademickim. Teraz zbliża się sesja i poza doraźną oprawą uroczystości nie planujemy koncertów.
Wrócę jeszcze do 15-lecia. Kiedy konkretnie będziemy je obchodzić?
Chór powstał na przełomie 2000 i 2001 roku. W 2000 odbyły się pierwsze próby, a w 2001 podpisany został akt regulujący działalność zespołu. Obie daty są zatem wygodne, ale musimy dostosować się do uroczystości obchodów 100-lecia Odnowienia Tradycji Politechniki Warszawskie, w ramach których mamy nadzieję również wystąpić.
Co Pana motywuje, aby wciąż na tym polu osiągać sukcesy?
Do pracy motywuje mnie zapał i energia młodzieży. To nie są ludzie, którzy potrafią być zmęczeni. Owszem, czasami tak bywa, gdyż nasza kadra jest bardzo wymagająca. Niemniej oni się tak łatwo nie dają. I to jest właśnie motywujące. Są to ludzie bardzo kreatywni, którzy przechodzą ostrą selekcję. Dostają się tu tylko najlepsi muzycy, najlepsze osobowości. Wtedy też łatwiej jest pracować, a grupa staje się bardziej dopasowana. Ponadto mamy znakomitą kadrę z ogromnym wsparciem Pani Joanny Morawskiej, pedagoga emisji głosu i Pani Justyny Banaszkiewicz, drugiego dyrygenta. Jesteśmy naprawdę mocnym zespołem, a zawsze, kiedy coś jest dobrze zgrane, to motywuje, żeby się gdzieś wyżej wspinać. Młodzież jest żądna sukcesu, co systematycznie potwierdzamy na krajowych i międzynarodowych festiwalach.
Pana pasje? Czy poza muzyką zostaje czas na coś innego?
Z tym jest niezwykle ciężko, gdyż prowadzę kilka zespołów w Warszawie. Muzyka jest tak absorbująca, że resztę wolnego czasu poświęcam po prostu moim obowiązkom w domu. Równolegle jestem także wykładowcą na Uniwersytecie Muzycznym, gdzie również nie narzekam na brak zajęć.
A czy komponuje Pan własne utwory?
Tak, mam ich całkiem pokaźny zbiór. Zresztą na ostatnim konkursie Legnica Cantat zaprezentowaliśmy jedną z moich propozycji - Cantus Zaoceanus, i muszę przyznać, że utwór został bardzo dobrze przyjęty przez publiczność.
Jak Pan widzi swoją przyszłość za 20 lat? Może będzie już jakaś płyta na koncie?
Na pewno. Już teraz jesteśmy z Chórem po drugiej sesji nagraniowej. Jeszcze jedna sesja i będziemy mieli możliwość wydania własnej, reprezentacyjnej płyty. Na razie w perspektywie kolejne starcie w walce o Rubinową Lutnię, a potem przygotowania do jubileuszu.
Na zakończenie chcę podkreślić, iż jesteśmy Chórem Akademickim, który ulega wielu wpływom. Przez lata może zmieniać się skład. Przed nami więc nieustanny wysiłek, by zachować poziom. Ponadto za każdym razem, kiedy odświeżam repertuar podejmuję nowe wyzwanie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Izabela Koptoń-Ryniec
Podobne materiały:
Rubinowa Lutnia dla Politechniki Warszawskiej
76. Wielka Muzyka w Malej Auli