Orkiestra Rozrywkowa PW występuje już od 10 lat. Od niedawna „Inżyniersi” koncertują również z powodzeniem za granicą. Dopiero co wrócili z festiwalu w Rzymie, a już w Wiedniu poprowadzili kolejny Frühlinsgball.
Rok 2016 rozpoczął się dla zespołu The Engineers Band nagrodą międzynarodowego festiwalu Eventex. Kolejny sukces Orkiestra odniosła w Rzymie podczas Roma Music Festival. 2 kwietnia br. w wiedeńskim Pałacu Ferstel, „Inżyniersi” po raz trzeci z rzędu zagrali na Polskim Balu Wiosny (Polnischer Frühlinsgball). Te wydarzenia - choć różne w charakterze - łączą brawurowe wykonania utworów. Zapytaliśmy Dariusza Łapińskiego - dyrygenta zespołu, jakie emocje towarzyszyły występom.
W dniach 10-11 marca 2016 r. Orkiestra Rozrywkowa Politechniki Warszawskiej wzięła udział w festiwalu Roma Music Festiwal. Z jakim repertuarem wystąpił zespół? Jak zareagowała na niego publiczność?
Odbiór był fantastyczny. Zostaliśmy tak gorąco przyjęci, że aż nas to zaskoczyło. Publiczność wstała bowiem z miejsc i zaczęła tańczyć. Działo się tak szczególnie w drugiej połowie koncertu, gdyż w pierwszej jego części repertuar składał się głównie z utworów klasycznych lub filmowych klasycyzujących. Sprawdził się pomysł na dramaturgię występu. W trakcie wykonania Symfonii g-moll Mozarta aranżacja zmieniała się z klasycznej w rozrywkową, a ostatnie festiwalowe utwory były już grane wyłącznie w aranżacjach rozrywkowych. Zresztą całe wydarzenie można obejrzeć na YouTube.
Pierwszy raz koncertowaliście w Rzymie?
Tak. W sumie podczas dziesięcioletniej obecności zespołu na scenie był to jeden z naszych nielicznych wyjazdów na festiwal, celem zaprezentowania się w szerszym gronie wykonawców. Wyjazdy do Wiednia miały inny charakter. Tam graliśmy do tańca, podczas gdy w Rzymie daliśmy koncert dla gości siedzących na sali i skupionych na muzyce. Takie przynajmniej było założenie, bo jak wspomniałem wcześniej, publiczność dała się uwieść i zareagowała zupełnie inaczej.
Według jakiego klucza dobierani są artyści na taki festiwal?
To muzyczne wydarzenie służy integracji artystycznej zespołów z różnych stron świata. Nie znam klucza, jaki stosowali organizatorzy, natomiast jeśli chodzi o geografię, nie było żadnych ograniczeń. Ponadto Roma Music Festival wpisuje się w cykl 12 festiwali, które na przestrzeni roku odbywają się w różnych miastach Europy. Wcześniej w ramach tego cyklu byliśmy gośćmi festiwalu w Baden-Baden (grudzień 2015 r.), zaś we wrześniu 2016 r. wybieramy się do Pragi, żeby zagrać jeszcze lepszy, jeszcze bardziej porywający koncert.
Dodam, że wcale nie było łatwo dostać się na festiwal i nie chodzi tu tylko o kwestie organizacyjne. Na wstępie - już na etapie kwalifikacji - trzeba było przekonać organizatorów do naszego repertuaru. „Inżyniersi” są orkiestrą rozrywkową, a tam w głównej mierze przyjeżdżają zespoły nastawione na wykonywanie muzyki klasycznej. Byliśmy jedynym zespołem spoza tej stylistyki, choć koncert zaczęliśmy od utworów jak najbardziej klasycznych, takich kompozytorów jak Czajkowski, Strauss czy Mozart. Łącząc je z muzyką rozrywkową graliśmy na różnych emocjach i to przyniosło, jak się okazało, znakomity efekt, choć podczas festiwalu kilka innych grup również zaprezentowało odmienne od klasycznych aranżacje np. z pogranicza folku i muzyki chóralnej. Niemniej nie były one tak żywiołowe i skontrastowane, jak te zaprezentowane przez The Engineers Band.
Skoro wspomina Pan, że publika w Rzymie różniła się od tej balowej wiedeńskiej, na ile repertuar musiał ulec transformacji i na ile zmieniał się on na przestrzeni ostatnich trzech lat, odkąd Orkiestra gra na Polskim Balu Wiosny?
Rzeczywiście w Wiedniu i publiczność i okazja jest zupełnie inna, a więc repertuar musiał różnić się znacznie, chociaż warto zauważyć, że walc Czajkowskiego, który graliśmy w Rzymie, czy walc Straussa, sprawdziły się znakomicie na obu tych imprezach. Do Wiednia co roku przywozimy nowe utwory dedykowane temu wydarzeniu. Zastanawialiśmy się nawet w gronie członków zespołu czy nie stworzyć oddzielnego programu artystycznego o nazwie „Bal wiedeński”, tyle już uzbierało się materiału. Oprócz dwudziestu walców możemy także zagrać charakterystyczne polki, których nie wykonujemy podczas imprez w Polsce, gdyż nie cieszą się one taką popularnością.
Każdy bal ma swoją specyfikę. Jak zatem wygląda otwarcie takiej imprezy w europejskiej stolicy balów?
Program artystyczny otwierają młodzi wykonawcy, którzy prezentują następujące po sobie sekwencje tańców. Później pojawia się nasza Orkiestra z wiedeńskim walcem. Do tego tańca zapraszani są wszyscy goście.
Czy zespół jest jedyną orkiestrą, która przygrywa na Polskim Balu Wiosny?
Tak, jedyną. Występujemy tam od godziny 20.00 do 4.00 nad ranem. Aczkolwiek w przerwach następują liczne prezentacje innych artystów bądź atrakcje towarzyszące, nie jesteśmy zatem nadmiernie eksploatowani. W tym roku wysłuchaliśmy chociażby występu znakomitego Zbigniewa Pinderaka, tenora wiedeńskiej Volskoper. Odbyła się również aukcja charytatywna prowadzona w dwóch językach przez gospodarzy balu, która sama w sobie była niezłym widowiskiem.
Dochód z aukcji charytatywnej trafi m.in. do Kliniki Budzik. Bal prowadzili Tomasz Kammel i Silvia Schneider (przyp. red.).
Wiedeńskie bale kojarzą się głównie z instrumentalną muzyką taneczną, niemniej w Orkiestrze są przecież także wokaliści. Czy mają szansę zaprezentować swój talent podczas takiej imprezy?
Oczywiście. W Orkiestrze mamy liczną grupę wokalną. Obecnie liczy siedem osób. Wokaliści nie tylko śpiewają utwory w pojedynkę, ale także wchodzą w różnego rodzaju ansamble takie jak: duet, trio czy kwartet. Między wykonawcami dochodzi wówczas do sympatycznych artystycznych interakcji, a widowisko z punktu widzenia publiczności nabiera dynamiki. Ponadto zaznaczam, że nawet w Wiedniu nie rezygnujemy z rozrywkowego brzmienia „Inżyniersów”, dlatego obok Straussa wykonujemy popularne utwory m.in. Steviego Wondera czy Bruno Marsa.
Ile utworów liczy wiedeński repertuar?
W tym roku zabraliśmy siedemdziesiąt utworów, wykonywanych w języku polskim, włoskim, hiszpańskim, francuskim i angielskim. Oczywiście przeboje z naszego kraju budzą najwięcej emocji, gdyż Polonia jest na balu licznie reprezentowana. Organizatorem Balu jest Polsko-Austriackie Stowarzyszenie Kultury TAKT. Jego prezes - pani Maria Buczak, którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiam - już od 14 lat zajmuje się tym wydarzeniem. Wraz z mężem (polskim inżynierem) gromadzą w sali balowej Pałacu Ferstel zarówno wiedeńską Polonię, jak i miejscowych notabli.
W tym roku patronat honorowy objęli prof. Jerzy Buzek - Poseł Parlamentu Europejskiego, były Premier RP, były Prezydent Parlamentu Europejskiego oraz Sebastian Kurz - Minister Spraw Zagranicznych Republiki Austrii (przyp. red.).
Czy ma Pan sygnały, że niektóre osoby przychodzą na Bal specjalnie po to, żeby was posłuchać?
Częściej dzieje się tak w Polsce. Aczkolwiek przyznaję, że czasami piszą do nas pracownicy polskiej ambasady w Wiedniu zainteresowani tym, kiedy będzie kolejny koncert albo gdzie gramy na sylwestra. Zdarza się, że nawet rozdajemy autografy.
Polski Bal Wiosny 2017 również będzie należeć do „Inżyniersów”?
Zaproszenie już otrzymaliśmy. Niemniej ostateczna decyzja zapadnie najdalej do końca wakacji.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Izabela Koptoń-Ryniec
Podobne artykuły:
Koncert „Wszystko jest poezja” z nagrodą festiwalu Eventex
Orkiestra Rozrywkowa PW The Engineers Band wyrusza na podbój Rzymu
Koncert Noworoczny z udziałem The Engineers Band oraz wirtuoza skrzypiec - Vadima Brodskiego
10 lat Orkiestry Rozrywkowej Politechniki Warszawskiej „The Engineers Band”
The Engineers Band i Ania Rusowicz na galowo
Nasza orkiestra w europejskiej stolicy balów