Utrwalamy letnie wspomnienia - wyniki konkursu
Pracują w rozmaitych jednostkach organizacyjnych, na odmiennych stanowiskach, w różnych gmachach Politechniki Warszawskiej. Łączy Ich jedno - pasja do fotografowania.
To co widniało przed obiektywem zdecydowali się pokazać nam sami. To kto stał za obiektywem postanowiliśmy ustalić w toku „dziennikarskiego śledztwa”. Poprosiliśmy autorów najlepszych fotografii o napisanie kilku zdań o sobie. Wypowiedzi prezentujemy w kolejności alfabetycznej.
Szymon Drabczyk, wykładowca Wydziału Administracji i Nauk Społecznych:
Fotografuję od 2002 roku. Wtedy dostałem bowiem jako nagrodę aparat fotograficzny. Robię od tego czasu zdjęcia prawie każdego dnia. Od bardzo dawna interesuję się sztuką, zwłaszcza współczesną. Regularnie oglądam wystawy w Warszawie i - w miarę możliwości - w kraju i za granicą. W fotografii sprawia mi radość wyszukiwanie ciekawych osób, obiektów, sytuacji i znajdowanie sposobów na oryginalne ich uchwycenie na zdjęciu. Przypuszczam, że moje wieloletnie obcowanie - w roli widza, odbiorcy - z twórczością artystów sztuk wizualnych ma jakiś istotny wpływ na mój wybór - co i jak utrwalam na fotografii. W moim fotografowaniu pojawiają się tematy: sport, koncerty jazzowe, komunikacja publiczna, kobieta, otoczenie, zwłaszcza miejskie, wernisaże wystaw i pojedyncze dzieła sztuki, portrety reportażowe artystów i inne. W mniej lub bardziej zaplanowany sposób tworzę cykle tematyczne. Uczestniczyłem w wielu wystawach zbiorowych i miałem dwie wystawy indywidualne: Komunikacja miejska (2007), Ludzie w komunikacji (2015).
Izabela Koptoń-Ryniec, kierownik Sekcji Komunikacji Społecznej w Biurze Rektora:
Kadry, w których zamknęłam nieco przestrzeni, mają otwierać głowę przez detal. Skupiony na piasku, śmigający nad wodą i lądem, bądź zagubiony gdzieś pośrodku raf mniej lub bardziej wymiernej rzeczywistości. Zdjęcia są pamiątką z wakacji, oknem przez które mogę wyjrzeć i pomyśleć, jak dobrze jest wracać tam gdzie, zmarszczki na piasku tylko takimi pozostają. A czas, no cóż biegnie naprzód.
Leszek Putkowski, pracownik Biura Administracyjnego Wydziału Elektroniki i Technik Informacyjnych:
Jestem pracownikiem WEiTI PW od 1978 roku (z kilkuletnią przerwą). Fotografią zajmuję się od szóstego roku życia. To mój śp. Ojciec (absolwent Wydziału Elektrycznego PW!!!) pokazał mi „magię fotografii” wówczas czarno-białej, analogowej, tworzonej w naszej domowej łazience. Ta „magia” trwa już ponad 55 lat i jestem Mu za to bardzo wdzięczny. Łazienka została zastąpiona komputerem, ale podejście nie zmieniło się. Jest to mój drugi zawód, a właściwie pasja. Ta pasja zaowocowała już wygranymi w kilkunastu różnego rodzaju konkursach. W uzupełnieniu mojego „fotograficznego” życia nadmienię, że wykształciłem kilkudziesięciu adeptów tej „sztuki”, prowadząc zajęcia z fotografii w MDK ŁAZIENKOWSKA. W latach 80-tych byłem fotoreporterem Zespołu Pieśni i Tańca Politechniki Warszawskiej. Obecnie więcej czasu zajmuje mi film, jestem operatorem kamery, montażystą, kończę zdobywanie licencji pilota drona.
Ewa Sokołowska, pracownik Kwestury Politechniki Warszawskiej:
Robienie zdjęć pozwala mi oderwać się od prozy codziennego życia. Lubię morze, lubię wieś, ale rzadko mam możliwość tam bywać, więc staram się utrwalić ulotne chwile i pokazać je tak jak ja je widzę i czuję.
Andrzej Zajkowski, dyrektor Centrum Informatyzacji Politechniki Warszawskiej:
Fotografią interesuję się od dzieciństwa. Wychowany na poligonie wojskowym przez mojego Ojca, złapałem bakcyla związanego z realizacją filmów szkoleniowych przez Wytwórnię Filmową „Czołówka”. Tam spotkałem najlepszych później polskich operatorów filmowych. Uczyli mnie patrzeć na świat przez obiektyw kamery filmowej. Potem dostałem w prezencie pierwszy aparat fotograficzny Druh. I tak się potoczyło. Zrobiłem sobie własną ciemnię fotograficzną i produkowałem mnóstwo zdjęć, wówczas czarno-białych. Gdy weszła technika cyfrowa, można było sobie już pozwolić na ilość, która czasami, również przypadkowo, przechodziła w jakość pojedynczych zdjęć. Na urlopie zawsze chodzę z aparatem. Staram się obserwować otoczenie pod kątem kadru do zdjęcia. Nie umiem już inaczej. Szczególnie lubię tzw. złotą godzinę, która swoim urokiem wybacza błędy kadrowania. Moje kadry to wybór podyktowany czarem miejsc, które odwiedzam. To duża satysfakcja, gdy zdjęcie podoba się chociaż jednej osobie.
Laureatom konkursu „Utrwalamy letnie wspomnienia!” serdecznie gratulujemy!