Dr Katarzyna Górniak: Nauczyliśmy się funkcjonowania w zawieszeniu
Rozmowa z dr Katarzyną Górniak socjolożką z Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej. W materiale m.in. o społecznych skutkach pandemii oraz zmianach, jakie zaszły w sferach: prywatnej i zawodowej.
Jaki jest obecnie stosunek Polaków do pandemii? Odnajdujemy się w tej sytuacji lepiej niż na początku, a może jesteśmy bardziej znużeni przedłużającą się izolacją?
Dzisiaj, czyli po roku naszych zmagań i doświadczeń związanych z pandemią, powiedziałabym, że jest on niejednoznaczny - ambiwalentny. Jak wynika z badań, Polacy nie mają wyraźnego stosunku do pandemii i jej skutków. Z jednej strony - obawiamy się koronawirusa i wszystkich związanych z nim negatywnych skutków występujących w różnych obszarach: zdrowia, społecznym, zawodowym. Tutaj aktualne pozostają nasze obawy, lęki, choć być może są one słabsze niż rok temu. To może świadczyć o pewnym uodpornieniu się pandemię. Z drugiej strony - chcemy powrotu do tego co było - do znanej, oswojonej normalności. Jesteśmy znużeni i zmęczeni obecną sytuacją - niepewnością, izolacją i brakiem kontaktów, pracą zdalną, obostrzeniami…
Kiedy rok temu pandemia wybuchła nikt z nas nie był do tego przygotowany. Nie spodziewaliśmy się, że w ogóle wystąpi, że zdezorganizuje nam życie i będzie trwała tak długo. Sytuacja była nowa tzn. nie mogliśmy jej odnieść do żadnych innych doświadczeń. Nigdy w naszym pokoleniu, a nawet pokoleniu naszych dziadków czy rodziców takiej sytuacji nie było, nie mogliśmy wykorzystać przekazu międzygeneracyjnego. Nie wiedzieliśmy, czym ona jest. Była dla nas zupełnym zaskoczeniem, a jej skutki były kompletnie nieprzewidywalne. Przez rok wypracowaliśmy sposoby działania, radzenia sobie z tą sytuacją, przepracowaliśmy ją. Czy odnajdujemy się w niej lepiej niż na początku? Na pewno inaczej niż rok temu. Tym bardziej, że mamy świadomość, że pandemia będzie trwała i nie skończy się za tydzień czy miesiąc. Przystosowaliśmy się do tego, że los tej sytuacji jest losem niepewnym i nie wiemy, jaki będzie finał. Nauczyliśmy się funkcjonowania w zawieszeniu.
Jakie zmiany ogólnie zaszły w sferze zawodowej? Jak wygląda nasza praca w dobie pandemii?
Jeśli mówimy o sferze zawodowej, to według mnie trzeba wziąć pod uwagę dwie płaszczyzny. Płaszczyznę ogólną, czyli rynku pracy oraz indywidualną - prywatną.
Obserwując rynek pracy i to widać wyraźnie, że zmienił się i nadal się zmienia, jest dość płynny. Niektóre branże zamykają się, inne rozkwitają, co niesie za sobą jakościowe zmiany w charakterze zatrudnienia.
Istotne jest to, że w Polsce przez ten rok nie wzrosło bezrobocie, nie ma też widocznego spadku poziomu aktywności zawodowej. Mówiąc o ogólnych tendencjach, mamy nawet minimalny wzrost aktywności zawodowej. Jednak niepokojąca jest tendencja wzrostu bezrobocia w grupie osób młodych, czyli tych, którzy wchodzą na rynek pracy. Można powiedzieć, że osoby, które miały pracę nadal ją utrzymują, natomiast te, które zaczynają swoją karierę borykają się z trudnościami, a ich sytuacja jest niestabilna.
W przypadku spojrzenia na pracę z perspektywy indywidualnej, to widać znaczące zmiany. Zmienił się model pracy i ma to wpływ zarówno na pracodawcę, jak i pracownika. Praca zdalna wymusza zupełnie inny sposób organizacji pracy. Inaczej przebiega samo jej wykonywanie, jakościowo inna jest jej efektywność, zarówno organizacyjna, jak i indywidualna. Pracodawca chciałby, żeby efektywność pozostawała na takim poziomie, na jakim była wcześniej, natomiast nie zawsze jest to możliwe. Nie oswoiliśmy kwestii pracy zdalnej na tyle, żeby skuteczność, efektywność oraz wydajność pozostawała na poziomie sprzed pandemii. W sensie indywidualnym, prywatnym, mamy zupełnie inny sposób organizacji naszej pracy. Przekłada się to na odmienną organizację naszego dnia, konieczność wprowadzenia nowych sposobów radzenia sobie, gospodarowania czasem. Cechą charakterystyczną jest przenikanie się sfery prywatnej i zawodowej oraz zanik kategorii czasu wolnego. Do pandemii mieliśmy jasny podział na czas pracy i czas po pracy. Teraz czasu po pracy już nie ma. Te dwa porządki w okresie pracy zdalnej zlewają się, wymuszają zupełnie inny sposób organizacji dnia codziennego, a w tym pracy. Trudno odpowiedzieć, na ile te tendencje utrzymają się w przyszłości.
Nie możemy zaprzeczyć, że destabilizacji uległo nasze życie codzienne, tzw. sfera prywatna. Jakie zmiany zaszły w relacjach rodzinnych?
Na początku pandemii najpierw nastąpiło zupełne wstrzymanie naszego dotychczasowego życia i jego codziennych praktyk. Potem nastąpiła destabilizacja, z którą musieliśmy sobie poradzić. Dzisiaj nadal chodzimy po linie, jesteśmy w zawieszeniu, ale już wypracowaliśmy pewne sposoby radzenia sobie z sytuacją ograniczeń wynikających z pandemii. Oswoiliśmy ją i się w niej jakoś odnaleźliśmy. Bez wątpienia wszystkim nam przybyło obowiązków i zadań. Na początku musieliśmy się nauczyć bardzo wielu rzeczy dotyczących zdalnego funkcjonowania, a w tym przede wszystkim pracy zdalnej i to zarówno od strony technicznej, jak i mentalnej. Wypracować pewne nawyki, które są w niej potrzebne.
Wzrost obowiązków wynikał m.in. z konieczności przeorganizowania wspólnego bycia w domu, wzajemnych relacji, kontaktów, korzystania z tych samych pomieszczeń. Jeśli wychodzimy do pracy, czy szkoły, to inaczej korzystamy z domu, niż w momencie kiedy wszyscy w nim jesteśmy i stanowi on nasze, tj. wszystkich domowników, miejsce pracy, odpoczynku oraz zaspokajania potrzeb wszelakich. Do pandemii funkcjonowaliśmy w różnych przestrzeniach publicznych i społecznych, dzisiaj są one bardzo ograniczone, a ich funkcje przejmuje często sfera domu. Konieczne staje się więc ponowne zorganizowanie i zagospodarowanie przestrzeni domowej oraz wypracowanie nowych zasad użytkowani jej. Nie zawsze jest to łatwe i bezbolesne. Na to nakładają się też zmiany w gospodarowaniu domowym budżetem, np. w bardzo wielu domach nastąpił wzrost wydatków domowych, związany z koniecznością zakupu sprzętu do pracy i nauki zdalnej.
Wzrost obowiązków jest widoczny szczególnie u kobiet, które i tak, jak pokazują badania CBOS, były obciążone odpowiedzialnością za zarządzanie sprawami domowymi. Pandemia spowodowała zaś, że odpowiedzialność kobiet jest jeszcze większa i w efekcie pogłębiła zakres ich obowiązków głównie domowych. Odnosi się to przede wszystkim do czynności związanych z opieką nad dziećmi, ich nauką i organizacją czasu. Rodzice, a w szczególności matka, jest odpowiedzialna nie tylko za to, żeby dziecko poszło do szkoły, ale również by usiadło przy komputerze, odrobiło lekcje. Musi je motywować, organizować mu różnego rodzaju gry i zabawy rozwojowe, czas wolny. Staje się przedszkolanką i nauczycielką, animatorką dnia codziennego.
To, co jest charakterystyczne i wpływa na nasz dobrostan to zanik kontaktów społecznych. Stale jesteśmy sami ze sobą i najbliższymi. Nie nawiązujemy, nie budujemy i nie trenujemy kontaktów społecznych. Szczególnie dotkliwe jest to w przypadku dzieci, które są w tym okresie, kiedy powinny zdobywać umiejętności społeczne, a w tym nawiązywać relacje. Nagle jedynym odniesieniem stają się rodzice, co jest niewystarczające do prawidłowego rozwoju. Jednak rezygnacja z kontaktów doskwiera wszystkim.
Problemem, który się pojawia w rodzinach nie radzących sobie ze stałym przebywaniem ze sobą jest przemoc w rodzinie. Klasyczna, która występowała dotychczas, wzmaga się i nasila. Ale w związku z brakiem wolności i ograniczeniami, licznymi obciążeniami psychicznymi, agresja pojawiła się również wśród osób, które nigdy nie były przemocowe. Wynikać to może z tego, że doznajemy przede wszystkim negatywnych emocji (lęk, samotność, wyczerpanie, zagubienie) oraz doświadczamy licznych frustracji. Nie mamy możliwości zaspokajania naszych potrzeb i oczekiwań w sposób, który by nas satysfakcjonował. Pojawia się zatem poczucie utraty kontroli nad tym, co jest wokół nas.
Możemy przewidzieć skutki społeczne pandemii?
Skutki społeczne, czyli zarówno te na poziomie ogólnym dotyczącym porządku społecznego oraz na poziomie indywidualnym związane z życiem prywatnym i codziennym, w dużej mierze będą zależały od tego, jak długo będzie trwać pandemia oraz tzw. stan zawieszenia. Obecnie, mówienie o skutkach jest trochę wróżeniem i czarowaniem rzeczywistości. Jestem jednak przekonana, że konsekwencją będzie przyspieszenie różnego rodzaju procesów i mechanizmów, które pandemia albo uruchomiła albo odkryła. Z moje perspektywy pandemia jest katalizatorem wielu zjawisk, np. pracy i nauki w trybie zdalnym.
Jak się zmieni rynek pracy, gospodarka? Jak zmienią się nasze relacje społeczne? Jak my się zmienimy? Czy nie pojawią się nowe typy osobowości, np. w pokoleniu dzisiejszych dzieci, które nie mają kontaktu z rówieśnikami, nie są wychowywane i stymulowane, tak jak były w czasach przed pandemią. Jak będzie funkcjonować kultura? Dzisiaj tego nie wiemy i trudno jest odpowiedzieć na te pytania z pełną odpowiedzialnością, nie mówiąc już o pewności. Więc co będzie dalej? Wydaje mi się, że musimy jeszcze poczekać i uważnie obserwować, co się wokół nas wydarza. Ale na pewno musimy się przyzwyczaić, że poczucie niepewności, niepokoju i doświadczanie ryzyka nie tylko zostaną z nami na trwałe, ale bardzo się nasilą.
Podkreślamy tylko negatywne aspekty pandemii. Czy w ogóle możemy mówić o pozytywnych aspektach obecnej sytuacji?
Tak jak nie jest łatwo przewidywać, jak będzie wyglądał świat po pandemii, jeśli w ogóle się skończy, tak też nie jest łatwo dostrzegać pozytywnye strony kryzysu, jakim jest pandemia. Wydaje mi się, że większość z nas wyjdzie obita z tej sytuacji, bowiem żyjemy w przymusie i pod przymusem. Oczywiście można powiedzieć, że pandemia skłania do zatrzymania się, wyciszenia i refleksji nad życiem. Bardziej zastanawiamy nad organizacją życia, codziennymi rytuałami, tym co jest dla nas ważne, do czego dążymy. Niektóre osoby wykorzystały pandemię jako czas inwestycji w siebie, większej dbałości o siebie samych. Potraktowały ten okres jako otwarcie nowych możliwości. Zastanowiły się nad sobą, wyznaczyły sobie nowe cele, sposoby ich osiągania i dzięki temu odczuwają korzyści indywidualne.
Rodziny dobrze funkcjonujące wzmocniły się; zobaczyliśmy, że możemy na siebie liczyć, że jesteśmy dla siebie ważni. W kontaktach z bliskimi pojawiło się dużo pozytywnego zainteresowania i troski. Mieliśmy erupcję solidarności, szczególnie w pierwszej fazie (szycie maseczek, gotowanie posiłków dla lekarzy, wspieranie osób starszych), poczuliśmy się wspólnotą. Jako społeczeństwo otrzymaliśmy pozytywne wsparcie, dające przekonanie, że w trudnej sytuacji jesteśmy w stanie sobie poradzić. Pandemia pokazała również siłę lokalnych, w tym szeroko rozumianych sąsiedzkich, relacji.
W wielu analizach pojawia się przekonanie, że pandemia to również nowe otwarcie dla zmian o charakterze globalnym. Jak każda sytuacja kryzysowa daje szanse na wprowadzenie nowych, pozytywnych zasad organizujących nasze społeczne funkcjonowanie. Czy tak będzie? Tu też czas pokaże.
Czy mam jakieś możliwości by poprawić nasze samopoczucie podczas pandemii? Są sposoby, które by nam to ułatwiły?
Utrzymujmy te relacje, które mamy. Dbajmy o nie. Wykorzystujmy do tego nowe technologie. Korzystajmy z tego, co one nam oferują, np. słuchajmy koncertów on-line, chodźmy do teatru, oglądajmy wspólnie filmy. Próbujmy żyć higienicznie i komfortowo na tyle, na ile się da. Zastanówmy się, czy kolejnego dnia nie można inaczej zorganizować. Interesujmy się tym co się dzieje wokół nas. Stawiajmy nadal wymagania państwu i oczekujmy od niego wsparcia. W tych trudnych sytuacjach nadal powinniśmy móc oczekiwać pomocy nie tyko od najbliższych, ale też od instytucji publicznych. I pamiętajmy, że nie jesteśmy sami.
Rozmawiała: Marta Wereska
Dr Katarzyna Górniak
Socjolożka, absolwentka Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW. W trakcie studiów specjalizowała się w antropologii współczesności. Obecnie jej zainteresowania naukowe koncentrują się wokół zagadnień biedy i wykluczenia społecznego, ale także różnych aspektów funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. Przygotowana pod kierunkiem dr hab. prof. UW Grażyny Woronieckiej i obroniona w 2012 rozprawa doktorska „Ekskluzja społeczna a nowe formy dobroczynności. Analiza działań wybranych organizacji społecznych” łączyła obydwa obszary zainteresowań.
Dr Katarzyna Górniak była prelegentem dwóch webinariów dotyczących środowiskowych skutków pandemii, które odbyły się 14 kwietnia i 12 maja br. na platformie MS Teams. Organizatorem wydarzeń był Zespół Społecznej Odpowiedzialności Politechniki Warszawskiej.
Zdjęcie w zajawce: Izabela Koptoń-Ryniec
Zdjęcie w tekście: dr Katarzyna Górniak